Właśnie zrobiłam Lemon Curd, który pachnie pięknie, cytrynowo. Czas sprawdzić co tak naprawdę zrobiłam i czy warte było stanie i ciągłe mieszanie w garnuszku.
Mała łyżeczka, pierwsze zbliżenie i czas zacząć badanie produktu. Zapach cały czas ten sam, wzrokowo wygląda pięknie – cytrynowo, smak – i tu moje rozczarowanie … dlaczego kupiłam trzy cytryny a nie sześć? Jak dla mnie, każda łyżeczka jest na wagę złota.
Lemon Curd przypomina coś pomiędzy budyniem a kisielem, słodko-kwaskowata masa świetnie pasuje do przełożenia tortów i do dekoracji deserów.
Przepisów na cytrynowe cudo znalazłam kilka, musiałam więc wybrać ten jeden i zabrać się do pracy. Teraz już mój Lemin Curd znalazłam u Kasi.
Składniki:
- 3 świeże cytryny
- 200 g cukru
- 2 jajka (dałam od szczęśliwych kurek)
- 2 żółtka
- łyżka mąki ziemniaczanej
- łyżka masła
Przygotowanie:
Cytryny sparzyć, zetrzeć skórkę i wycisnąć sok. Wszystkie składniki poza masłem umieścić w garnuszku, zagotować. Gotować przez około 2 minuty cały czas mieszając. Jeśli pojawią się grudki zmiksować blenderem. Dodać masło, gotować kolejne 2 minuty.
Alez słonecznie u Ciebie :) Ja swój ostatnio robiłam właśnie kiedy ten wpis robiłam. Miło że go odkurzyłaś ;)
Teraz kombinuj do czego go zużyjesz :)
Mile go wspominam:)
Kasiu, mało mi już zostało, był już tort, babeczki czekoladowe z borówkami (to ten wpis poprzedni), były lody a do nich jako dodatek lemon curd, trzeba będzie kolejny robić :)
Wiosenko, jest co wspominać, jest pyszny :)
Alez słonecznie u Ciebie :) Ja swój ostatnio robiłam właśnie kiedy ten wpis robiłam. Miło że go odkurzyłaś ;)
Teraz kombinuj do czego go zużyjesz :)
Mile go wspominam:)
Kasiu, mało mi już zostało, był już tort, babeczki czekoladowe z borówkami (to ten wpis poprzedni), były lody a do nich jako dodatek lemon curd, trzeba będzie kolejny robić :)
Wiosenko, jest co wspominać, jest pyszny :)