Coś, bo jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie. Miałam ochotę na Zebrę, na takie ciasto – nie zwierzątko oczywiści ;) ale jak to zwykle bywa w mało odpowiednim momencie zapodział się staaary przepis.
Pamiętam jak dziś, kiedy byłam jeszcze w podstawówce (a jest już parę latek), z siostrą i jej koleżanką robiłyśmy Zebrę z pyszną czerwoną oranżadą :)
No ale jak nie ma, to nie ma – ale ciasto będzie. Też Zebra ale inna, tak za karę dla mnie za bałaganiarstwo ;)
Mam nadzieję jednak, że wyjdzie pyszna Zeberka i będę miała czym się pochwalić :)
Ps. Zdjęcie będzie jak ciasto wyjdzie z piekarnika, a przepis – jak w ogóle coś wyjdzie ;)
? ? ?
No i mam – to Coś wyszło tak:
A jak smakuję? Może jeszcze dziś skosztuję, a jutro napiszę co i jak :)
Ale te paski wyszly wspaniale – zupelnie jak u prawdziwej zebry. No i to urocze pekniecie na czubku – przez ktore mozna zajrzec do srodka ciasta.
Ale te paski wyszly wspaniale – zupelnie jak u prawdziwej zebry. No i to urocze pekniecie na czubku – przez ktore mozna zajrzec do srodka ciasta.