Jak już wcześniej pisałam i ja doczekałam się kilku dni wolnego od prac domowych, ale nie był to czas leniwy. Poszperałam po starych przepisach mamy i nowych mojej siostry. Pomysły zaczęły świtać w głowie.
Czas szybko upływał, ale zdążyłam w ostatni weekend wolnego wybrać się na bazarek Dobromiejski a tam same dobrocie. Chleby z własnych pieców, miody z przydomowych pasiek, jajka od najszczęśliwszych kurek, czyli takich co grzebią gdzie chcą i kiedy chcą, grzyby z okolicznych lasów a nawet przyprawy.
I właśnie na tym małym bazarku nabyłam swoją pierwszą torebkę suszonej lawendy, która pięknie pachnie. Mam już co do niej plany.
Dżem z brzoskwiń będzie pierwszy testować smak i zapach lawendy. Ktoś ma ochotę?
Stoisko z przyprawami miało wymiary mniej więcej 2 na 3 m, a na niej mniej lub bardziej znane mi przyprawy. Była też kora cynamonu, którą również nabyłam. W planach mam zrobienie kawy z cynamonem i bitą śmietaną.
Między przyprawami, znalazły się smukłe i pachnące laski wanilii. Co do niej jeszcze nie mam planów. Ale cokolwiek przyjdzie mi do głowy, na pewno będzie słodkie i pyszne.
Zapowiada się pyszna i słodka druga połowa lata.
Pozazdrościć tylko..
Nie wiem jak by się skończyło moje spotkanie z takim straganem ;)
Pozazdrościć tylko..
Nie wiem jak by się skończyło moje spotkanie z takim straganem ;)
Kasiu, pewnie miałabyś pachnącą kuchnię, a gdyby nie deszcz i ja miałabym więcej skarbów :)
Kasiu, pewnie miałabyś pachnącą kuchnię, a gdyby nie deszcz i ja miałabym więcej skarbów :)