Czemu kryzysowe? No jak się wraca do domu po dość długiej nieobecności, zapasów właściwie brak, na dworze zimno, nie chce się wyjść z czterech ścian rodzina głodnieje a sklepik osiedlowy właśnie zamknęli. Następuje kryzys i szybki przegląd szafek. Na szczęście mąka jest, drożdże są a i wody pod dostatkiem to i samemu można pieczywko zrobić.
Tak też i ja zrobiłam. Szybko zagniotłam ciasto. Chwila czekania aż ciasto wyroście, formowanie bułeczek i tym o to sposobem wyszło 16 średniej wielkości, pysznych, pachnących i mięciutkich bułeczek.
- 500 g mąki pszenna typ 405
- 30 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- sól
- letnia woda (125 ml + 3/4 szklanki)
- mleko do posmarowania bułek
[:Listonic]
Przygotowanie:
Do miski wsypać cukier, łyżkę mąki i dodać rozdrobnione drożdże zalać 125 ml ciepłej wody, dokładnie wymieszać i pozostawić aż drożdże zaczną rosnąć.
Następnie wsypać resztę mąki i zacząć wyrabiać ciasto podlewając ciepłą wodą (około 3/4 szklanki wody). Gdy ciasto będzie jednolite i nie będzie kleiło się do rąk, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (przynajmniej dwukrotnego).
Formować małe kuleczki i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (można ponacinać). Posmarować mlekiem. Odstawić do wyrośnięcia.
Bułeczki piec przez około 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 200°C.
Buleczki wcale nie wyglądają na kryzysowe,są sliczne i pewnie b.smaczne, u mnie wlasnie takie zjadane są najchętniej…pozdrawiam
Bijana, są pyszne i bardzo łatwe w wykonaniu, tak myślę sobie czy by ich nie wprowadzić do niedzielnych śniadań
Buleczki wcale nie wyglądają na kryzysowe,są sliczne i pewnie b.smaczne, u mnie wlasnie takie zjadane są najchętniej…pozdrawiam
Bijana, są pyszne i bardzo łatwe w wykonaniu, tak myślę sobie czy by ich nie wprowadzić do niedzielnych śniadań
Ale kuszą:)
Ale kuszą:)